Rzeczpospolita Alternatywna

Radogród


#1 2014-03-21 21:10:41

Nivca

Administrator

Zarejestrowany: 2014-01-13
Posty: 31
Punktów :   

Religia

Polemiki religijne

Niedokończone Przypowieści.
(Cykl referatów dla klubu dyskusyjnego im. Envera Hodży.)

I.
„Człowiek bez religii jest jak ryba bez rowera” – Prawo Vique’a

Tysiąclecia cywilizacji nie zdołały się dopracować jednej religii, która byłaby akceptowana przez wszystkich. Istnieje wiele kościołów i ludzi, których wiarą jest to, że bogów nie ma. Pośród czcicieli Jedynego jest co najmniej kilkadziesiąt większych odłamów; mniejszych zliczyć się pewnie nie da. Świadek Jehowy i pop z cerkwi to oboje chrześcijanie, ale w wielu sprawach mogliby się nie zgodzić. Dlaczego racja miały by leżeć po stronie Muzułmanów a nie Szintoistów? Wszyscy wyznawcy zapewniają, że wyłącznie ich wiara prowadzi do zbawienia czy innej nagrody. Co grzechem jest w Rzymie, w Bombaju będzie aktem pobożności. Czy możliwe, że rację ma któreś z wyznań. Bardzo dużo pytań i mało możliwości jednoznacznej weryfikacji. Czy w takiej sytuacji rozsądnie jest pozostawać osobą religijną. Kwestia przyjęcia wiary wobec takiej ich mnogości to jak gra w ruletkę. Postawienie na jeden numer i oczekiwanie na śmierć, (ewentualnie to co po niej) która ma ostatecznie potwierdzić lub zaprzeczyć trafności wyboru. Prawdą jest, że takie podejście nie jest złe: „kto nie gra ten nie wygra”. Zakład Pascala – człowiek powinien postępować tak jakby Bóg istniał nawet, kiedy nie jest tego pewien. To oczywiście asekuranctwo, ale jeśli ktoś szczerze wierzy w swoją wiarę, czyż nie jest wobec siebie i ludzi uczciwy.
Nie chodzi tu naukową analizę kwestii istnienia Boga (bogów) lub też nie. Po pierwsze dlatego, że nie dla wszystkich teologia czy filozofia to nauki, które można weryfikować z pewnością akceptowalną przez większość ludzi. Po drugie, nie każdy jest filozofem czy innym uczonym w pismach. Inne nauki, także bywają wykorzystywane przez adwersarzy w interesujących nas tematach. Nie każdy jest profesorem. Często „naukowcy” – osoby wypowiadające się na dany temat starają się onieśmielić słuchaczy danymi doświadczalnymi i cytatami z opasłych tomisk, których samo przekartkowanie zajmuje dziesięciolecia, a i tak większości z tych informacji nie można zweryfikować. Mało, kto przeczytał w całości Biblię, nie mówiąc o pismach innych religii. Zwykły człowiek również staje przed trudnymi pytaniami i tylko od niego zależy czy będzie poszukiwał na nie odpowiedzi. Ileż to razy każdy z nas widział uśmieszek politowania na twarzy uczonego męża, który uważał że sama tylko siwa broda i lata spędzone w bibliotekach to wystarczający powód aby mieć rację. Z tych też powodów nie będziemy się tu odwoływali do stratosfery ludzkiego dorobku intelektualnego. Zresztą sam autor nie jest właścicielem najwyższego tytułu naukowego. Nikt nie zabroni prostym ludziom myśleć!
Naturalną cechą ludzkiej umysłowości jest poszukiwanie drogi na skróty. Ludzie kombinują aby minimalizować nakłady a maksymalizować zyski. Jeśli ktoś wygląda na parszywego drania – najprawdopodobniej jest parszywym draniem. Być może dzięki temu udało nam się przeżyć w dawnych światach, gdzie od szybkości reakcji zależało, czy nie zostaliśmy zjedzeni przez szablozębego tygrysa. Druga cecha ludzkiego umysłu to poszukiwanie odpowiedzi na pytania, które zadaje mu wszystko, co go otacza. Pierwsze pytania na jakie przychodzi znaleźć odpowiedź dotyczą podstawowych potrzeb fizjologicznych. Tak mamy: ogień, koło, łuk, alkohol (kolejna satyra). Stosujemy tu opisaną już wyżej metodę na skróty. Po co gonić za świnią cały dzień z maczugą, kiedy łatwiej ustrzelić ją z łuku. Ale kiedy już nasz homo sapiens jest najedzony świat pyta go dlaczego słońce wschodzi, co jest za horyzontem, jak powstał i po co to wszystko... W tym nowym wyzwaniu również stara się on stosować drogę na skróty, bo myśli sobie, że skoro pomogło mu to przy zdobywaniu mięsa to i teraz pomoże. No i rodzi się nam cała mitologia Egipcjan, Greków czy jakiś tam Olmeków. „Słońce zachodzi bo każdego dnia jest pożerane przez Wielkiego-Boga-Stunożną-Żyrafę.” Czyż to nie śmieszne?! Potem mamy religie monoteistyczne i cały blok judeochrześcijański – podkreślony, bo przyszło nam w nim żyć. I w tym miejscu dowiadujemy się, że całe tysiąclecia wiary przodków to była wierutna bzdura. Padają Światowidy. Płoną posągi Peruna. Otrzymujemy nowe odpowiedzi na stare pytania. „Słońce wschodzi bo Bóg zrobił tak, aby właśnie co dzień sobie wschodziło.”
Z drugiej strony mamy ludzi, którzy patrzą nocą w niebo i widzą tam małe świecące punkciki i jeden taki większy. Nie zauważają tam miliardów lat świetlnych, za którymi rozciągają się kolejne miliardy miliardów i że być może nie ma to końca, i że być może istniało to zawsze, a być może kiedyś powstało tylko do końca nie wiadomo jak, więc być może ktoś to jednak stworzył. Być może ateizm to także jest wiara. Skoro religią jest założenie, że Coś jest, to także opozycja wobec tego to „religia”. Pewna postać z pewnej bajki, zapytana przez inną postać: „Po czyjej jesteś stronie?”; odpowiedziała: „Stronie?! Jestem po niczyjej stronie, bo nikt nie jest po mojej stronie.”
Sporo tu było do tej pory o „uczciwości wobec samego siebie.” Co to tak naprawdę jest? Czy możemy być wobec siebie uczciwi, jeśli chodzi o poznanie odpowiedzi na wiele różnych pytań? Można tu wyróżnić kilka teoretycznych wariantów.
1.    Tacy, co szukali odpowiedzi i mówią, że ją znaleźli; ewentualnie nie szukali bo odkąd pamiętają to już coś takiego im w głowie było.
§    Ateiści.
§    Wyznawcy jakiejś religii.
2.    Tacy, co szukają odpowiedzi i jej jeszcze nie znaleźli.
§    Szukają bo wierzą, że można poznać odpowiedzi.
§    Negują możliwość poznania odpowiedzi ale i tak szukają – powiedzmy z nudów.
§    Szukający, ale nie zakładający z góry że jest lub nie jest możliwe poznanie.
3.    Tacy, co niczego nie szukają.
§    Bo posiedli rzadką zdolność działania bez myślenia.
§    Bo wierzą, że to nie ma sensu, bo poznanie jakiejkolwiek odpowiedzi jest niemożliwe. (Nie mylić z ateistami)
To chyba wszyscy, jak mi się jeszcze coś przypomni to dopiszę. Wszyscy ci ludzi mogą być wobec siebie uczciwi intelektualnie, jeżeli mają zdanie i się go nie wstydzą. Każdy człowiek w różnych okresach życia przechodzi różne stadia. Poza tym wszystkie typologie mają często charakter idealistyczny – czyste warianty w przyrodzie występują rzadko. A więc statystyczny człowiek niekiedy sytuuje się gdzieś pomiędzy poszczególnymi punktami.
    Jak to więc jest z kwestią poznania? Bóg istnieje, czy nie? Czy jest możliwe uzyskanie odpowiedzi pewnych w 100% na jakieś pytanie. Jedna z najbardziej wyświechtanych kwestii filozoficznych mówi: „Myślę, więc jestem.” Znają to wszyscy, ale nie wszyscy przykładają do tego odpowiednio wysoką wagę. Dlaczego tak jest – pod koniec akapitu. Tymczasem zapytajmy jakie instrumenty pozwalają nam na odbieranie rzeczywistości, oczywiście bez wdawania się w kwestie dotyczące jaka ona jest (chodzi mi tu na przykład o taki modny ostatnio termin „rzeczywistość wirtualna”). W pierwszej kolejności posiadamy: zmysły i mózg. W drugiej kolejności posiadamy: nieśmiertelną duszę, Ka, Aurę itp. Aż boję się pomyśleć ile teorii powstało z kombinacji tych wymienionych elementów. Na takich rozważaniach połowa filozofów zjadła sobie zęby, dziąsła a nawet całe szczęki. Wypadało by przytoczyć jakieś przykłady, ale to doprowadzi nas tylko do rozpaczy. Zmysły mogą oszukiwać, rozum można zwieść, dusza i poznawanie np. przez iluminację to już kwestia wiary, bo ciężko to udowodnić. Można by przecież przykładowo, czysto teoretycznie (niektórzy mają takie poglądy) założyć, że istnieje tylko jedna Istota i nic poza nią. Pewnego dnia istota, która jest samotna postanawia, że wymyśli sobie taki własny świat istniejący tylko w jej umyśle i nawet takich przyjaciół z którymi mogłaby sobie rozmawiać. Potem Istota powiedzmy postanawia zapomnieć, że to wszystko to tylko wymysł. Dlatego nie możesz sobie o tym przypomnieć. Tak więc istniejesz tylko Ty a otaczający Cię świat to tylko wyobraźnia. Inni ludzie? Jest coś takiego jak rozdwojenie jaźni – rozmawiasz sam ze sobą. Takie założenie obala tym samym 99,9% koncepcji dotyczących świata i jego poznawania. Istnienie tylko jednej osoby to rzeczywiście przypadek ekstremalny, ale nie można już pójść dalej. Nie można powiedzieć, że nie istnieje nic. Skoro zastanawiam się nad tym to znaczy, że musie istnieć coś co się zastanawia. Nie chciałbym już wyrokować czy faktycznie jestem człowiekiem, szalonym bogiem czy programem komputerowym.
    Skoro pewne jest, że jestem – muszę wyjść od tego właśnie. Z nieba zatem wracamy na Ziemię. Na pewno istnieje co najmniej jedna istota taka jak ja, czyli tak zwany człowiek. Pewne jest jeszcze to, że taka istota myśli, zastanawia się. Istnieje zatem także to, co się wymyśli – chociaż raczej głównie w naszej głowie. Występować musi także budulec, z którego jest to wykonane: materia lub energia lub jeszcze coś innego. Jak więc widać mamy już kilka rzeczy, co do których możemy być całkowicie pewni.

II.
    Wróćmy jednak do naszego boga. Tak się składa, że większość ludzi na Ziemi to chrześcijanie, chociaż lepiej byłoby powiedzieć osoby ochrzczone – bo sam fakt że kogoś polano wodą w trakcie rytuału (przeważnie w wieku niemowlęcym) nie wpływa automatycznie na jego światopogląd. (Tu mała dygresja: czy nie byłoby rozsądniej aby decyzja o chrzcie nie należała do istoty, której jedynym zajęciem jest przyjmowanie rozdrobnionego pokarmu poprzez otwór gębowy i wydalanie nie strawionych resztek otworem odbytniczym. To tak, jakby przydzielać wściekłemu psu adwokata z urzędu i urządzić proces, czy w trakcie ugryzienia był może niepoczytalny. Zresztą nie tak wiele wieków temu procesy nad zwierzętami nie były aż tak niespotykane.) Do rzeczy! Chciałem trochę napisać o Biblii – jak podają książce wydanej w największej w historii świata liczbie egzemplarzy. Więcej niż Czerwona Książeczka Mao!
    Chrześcijanie wierzą, że Biblia to nie jest zwykła książka tylko Słowo Boga. To znaczy fizycznie księgi Pisma Świętego napisali ludzie ale nie to co sobie sami myśleli tylko to co im Bóg podsunął. Będąc bliższym prawdy Biblia w wielu miejscach nie przekazuje nam treści jakoś specjalnie nadprzyrodzonych, tylko dane historyczne (nie wnikam w ich prawdziwość), biograficzne, przyrodnicze. Wiele rozdziałów to relacje osób, które opisują jakieś zdarzenia nie zawsze mistyczne. Duża część Ewangelii (nie wszystkie i nie w całości) nie jest też napisana jakby autor był w religijnym amoku. To opowieść człowieka, który opisuje wydarzenia, których był świadkiem lub o nich słyszał – bez względu oczywiście jak mogłyby się wydać niesamowite. Ale nie to jest najważniejsze – chodzi o to, że to co jest napisane w Biblii to „najprawdziwsza prawda”.
Biblia nie powstała za jednym zamachem napisana przez jednego autora, tylko na przestrzeni wielu lat. Teksty przepisywano, przekazywano ustnie, tłumaczono. Później przed wczesnymi chrześcijanami pozostał problem opracowania redakcyjnego, ujednolicenia, przygotowania do rozpowszechniania na masową skalę. Jedna wersja Biblii była ważna bo prawda może być tylko jedna. Czy o ostatecznym kształcie Pisma zdecydował Pan Bóg, czy pan człowiek. Nawet jeżeli poszczególne księgi starego i nowego testamentu są natchnione to cała Księga jest pewnym zbiorem powstałym w drodze decyzji o charakterze arbitralnym, podjętych przez pierwszych chrześcijańskich decydentów. Czy pewne ważne, a być może niewygodne teksty zostały pominięte? Tego, ze szczegółami, już się nie dowiemy. Podsumujmy zatem, co mamy na półce. Biblia to agregat składający się z wielu różniących się pod względem autorstwa, czasu i miejsca powstania, części, uwzględniających różne realia i kontekst. Części te bywają ze sobą sprzeczne a czasami wzajemnie się wykluczają. Do tego należy dodać że od powstania ostatnich ksiąg Nowego Testamentu upłynęły już dwa tysiąclecia. Dwa tysiąclecia w czasie których zdążyliśmy zaliczyć niewolnictwo, feudalizm, kapitalizm i parę innych wymysłów, co sprawia że dzisiejsze realia mają się nijak do tych opisanych w Biblii. (Tutaj mała dygresja. Bardzo podoba mi się niewielka, istniejąca w Ameryce Południowej społeczność, która żyje toczka w toczkę zgodnie z tym, co jest napisane w Starym Testamencie. Skoro uznają, że to Słowo Boże to żyją dokładnie tak, jak jest napisane.) Wszystko to sprawia że tekst ten można interpretować różnorodnie – i tak się zresztą dzieje: w Rzymie, Moskwie, Konstantynopolu, Londynie etc. etc.
Dlaczego więc uważamy, że Biblia mówi prawdę? Argumentów za tym jest wiele, wszystkich pewnie nie wyliczę. Zacznę od tego, że samo zadanie takiego pytania przez chwilę nawet mnie wydało się zbrodnią. Ludzie najczęściej w ogóle nie widzą takiego problemu. Skoro moi rodzice chodzili do kościoła i babcia też a papież jest Polakiem... Podstawową zasadą jest: „nie zadawaj niewłaściwych pytań”. To tak jak dziecko pyta mamy: dlaczego sól jest słona. Kiedy jesteśmy młodsi zadajemy wiele „głupich” pytań za które jesteśmy karceni, aż nie wykorzeni się tego złego nawyku. Nie zadaje się pytań także dlatego, że to niegrzecznie wprawiać np. panią w szkole w zakłopotanie, bo ta biedna kobieta nie wie wszystkiego, ale nie może się do tego przyznać aby nie stracić u bachorów autorytetu. Czasem jednak się zdarza, że trafiamy na mędrca i zadajemy trudne pytanie... Ale olejmy to! Wracając do rzeczy dlaczego Biblia to szczera prawda? Ano chociażby dlatego:
·    trafnie prorokuje o wielu wydarzeniach,
·    jest weryfikowalna za pomocą innych źródeł historycznych i materialnych,
·    czyż miliardy ludzi mogą się mylić,
·    zdarzały się i dalej zdarzają cuda i objawienia, które to wszystko potwierdzają.
·    Biblia jest prawdziwa, bo w Biblii jest napisane, że to co jest w niej napisane to słowo Boże, a Bóg się przecież nie myli i jesteśmy pewni o jego istnieniu bo wiemy to z Biblii.

    Pojedźmy więc od początku. Wszechmocny Bóg stworzył ludzi na swoje podobieństwo aby wiecznie i szczęśliwie żyli sobie w Edenie i rozmnażali się w celu zaludnienia całej planety. Pierwszych ludzi zwiódł Szatan. Złamali zakaz wydany przez Boga, za co zostali wygnani z raju.
    Rozbierzmy ten temat. Jakie informacje przekazuje nam Pismo w tej kwestii bezpośrednio tzn. expressis verbis. Chociaż bliższe prawdy jest to, że te informacje przekazują nam ludzie, którzy mówią, że czytali Pismo.
1.    Bóg jest wszechmocny.
2.    Ludzi stworzono aby żyli wiecznie.
3.    Szatan zwiódł ludzi.
4.    Ludzie rozgniewali Boga.
5.    Bóg wygonił ludzi z raju.
No i niby sprawa jest prosta. Całe nasze obecne króciutkie zasraniutkie życie to wyłącznie nasza wina – okazaliśmy się niegodni Edenu. Wszechmocny Bóg jest także wszechwiedzący. Skoro ktoś może zrobić wszystko, co zechce to może też mieć wiedzę na temat wszystkich dowolnych wydarzeń; no chyba że tego nie chce. No właśnie to jest ciekawe pytanie: czy Bóg wie wszystko, czy tylko posiada potencję aby się czegoś dowiedzieć. Wydaje się jednak, że w ogóle z definicji Boga jako absolutu wynika wszechwiedza i nie może być mowy o tym, że czegoś się domyśla, czy też coś zakłada lub snuje hipotezy średniego zasięgu. Chrześcijaństwo mimo wszystko odchodzi od koncepcji bóstwa jako istoty wyższej niż człowiek a jednak nie absolutnej, ze swymi słabościami i pewnymi ograniczeniami. „Ja jestem alfa i omega, początek i koniec.”
No więc jak Bóg stwarzał człowieka na swoje podobieństwo to nie wiedział, że te wszystkie ceregiele to taka inscenizacja tylko na chwilę, a potem i tak całe towarzystwo zostanie rozgonione i niech sobie robią co chcą: zabijają, gwałcą, rabują i in. rzeczy które ludzie często robią. Takie rozumowanie daje dwie możliwości: albo Bóg wiedział, że ludzie to niezbyt udany eksperyment i nie są godni raju (przynajmniej na razie), albo myślał że wszystko się uda, ale wtedy znaczyłoby to że całą rzecz po prostu spartolił, a to z kolei oznacza konieczność zweryfikowania koncepcji o jego absolucie, a co za tym idzie, zwątpienie w jego boskość w ogóle. Ergo: Bóg nie jest Bogiem.
Jeżeli Bóg jednak wiedział że człowiek ulegnie Szatanowi, to po co go łudził życiem w raju. Od początku wiedział, że Ewa zerwie owoc. Całe wydarzenie zostało ukartowane. Ja mógłbym zaakceptować taką wersję. Bóg jawi się w niej jako istota o moralności odrębnej od tej jaką posiadają ludzie. Taka koncepcja jest powtórzona w innych fragmentach. Analizę Istoty Wyższej jako mściwego, zazdrosnego psychopaty przedstawia C.G. Jung w „Odopwiedź Hiobowi”.(Polecam) To logiczna koncepcja „istota, której nie można zabić nie wartościuje zabijania”. Poza tym sam Bóg mówi o sobie: „Ja Pan, Bóg twój jestem Bogiem zazdrosnym i każę winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia.” Fragmenty Pisma mówiące o boskim miłosierdziu potwierdzają tezę o wzajemnym wykluczaniu się poszczególnych Ksiąg.
Jak już tak sobie rozmawiamy to zagłębmy się głębiej. Skąd ludzie wiedzieli, że jak zjedzą jabłko to wylecą z raju. Odpowiedź: nie wiedzieli. W księdze rodzaju czytamy: „Z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego na pewno umrzesz.” O wyganianiu z raju jak widać nie ma tu słowa, chociaż prawdą jest że ludzie potem umarli. Czy Bóg okłamał naszych przodków: chyba nie. Po prostu nie powiedział im całej prawdy.
Wyżej napisałem także że ludzi stworzono by żyli wiecznie. Trochę się z tym rozpędziłem, bo to także jest pewna problematyczna kwestia. W Księdze rodzaju w opisie stworzenia ludzi z tego co czytałem nie ma ustępu o długości życia ludzi. Jest za to ciekawy fragment odnoszący się do sytuacji po wygnaniu z Raju: „Oto człowiek stał się taki jak my, zna dobro i zło. Byleby tylko nie wyciągnął teraz ręki swej i nie zerwał owocu także z drzewa życia, i nie zjadł, a potem żył na wieki!”. Jeżeli nawet ludzi stworzono do życia wiecznego tylko autor Genesis nie opisał tego, to po co później Bóg miałby wypowiadać cytowane wyżej słowa. Więcej, ten fragment sugeruje także, że Bóg nie dość że nie za bardzo ma wpływ na długość życia, (bo to jest zadanie jakiegoś kolejnego drzewa) to w dodatku obawia się by ludzie nie sięgnęli sami po dar nieśmiertelności i że Bóg w ogóle obawia się człowieka.
Wszystkie te wątpliwości powodują, że Jehowa zaczyna jawić się bardziej jako paleoastronauta, przedstawiciel pozaziemskiej cywilizacji z książek Danikena. Przybyli na Ziemię i prowadzili eksperymenty genetyczne na praprzodkach człowieka. Tylko czy tak naprawdę potrzebujemy kosmitów do tych rozważań: no chyba nie. Niektórym koncepcja Danikena bardzo odpowiada – na pewno jest bardziej prawdopodobna niż koncepcja duchowego Jehowy. Nie potrzeba jednak kosmitów. Ludzie (bez względu na to skąd się tu wzięli) sami posiadają dość wyobraźni aby wymyślić setki bogów i szatanów.
Istnieje także możliwość, że Jehowa istnieje, ale wtedy nie jest możliwe aby Biblia (przynajmniej w obecnym kształcie) przedstawiała całą o nim prawdę. Często słyszymy: „niezbadane są wyroki boskie” albo „prawdy wiary to kwestia wiary i serca a nie rozumu”. Dlaczego ludzie mogą wątpić w prawdziwość tego tekstu? Ten tekst bywa po prostu nie logiczny. I nie ma tłumaczenia, że są prawdy które umykają językowi logiki czy matematyki. Biblia została przekazana nam za pomocą języka pisanego jakiego używają ludzie, który charakteryzuje się określonymi wymogami i ograniczeniami. Oczywiście lepiej byłoby gdybyśmy prawdy wiary doznawali w drodze iluminacji, ale tak nie jest. (Albo przynajmniej nie w każdym przypadku.) Tak więc prawdy wiary muszą podlegać ludzkiej logice. Oczywiście nie sposób ujrzeć rzeczy niewidzialnych, skoro są niewidzialne. Lecz, jeśli się powie, że wszyscy ludzie, bez wyjątku, są zrobieni z mięsa to taki ja nie mogę być zrobiony z plastiku, bo wtedy już jestem czymś innym. Oprócz tego, jak można traktować taki zbiór prawd, gdzie dwadzieścia trzy razy powtarza się, że człowiek jest zrobiony z mięsa, po to aby dwudziesty czwarty raz, bez najmniejszego zażenowania, powiedzieć, że człowiek jest zrobiony z plastiku. Moim zdaniem określenie, co rzeczywiście jest prawdą nie może opierać się na statystycznym uśrednieniu. Skąd wiemy, że 2+2=4 a nie 24. Tego nie wiem ale jeśli się umówimy że wynik dodawania dwóch dwójek zawsze wynosi 4 to tak jest za każdym razem w ramach tej samej matematyki. Tak samo sprawa się ma z wnioskowaniem o innych rzeczach, które nie są powiedziane wprost. (Na marginesie, bardzo ciekawa jest koncepcja Trójcy Świętej. Oczywiście był to zręczny sposób zrobienia z Jezusa Boga, w ramach religii MONOTEISTYCZNEJ. Nic mnie tak nie wkurwia, jak w sytuacji, kiedy biedny człowiek prosi o wyjaśnienie „ o co chodzi w tej Trójcy” i słyszy odpowiedź: „prawdy wiary nie podlegają rozumowi”. W ogóle to bardzo wygodny slogan. Ktoś kiedyś powiedział: „Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę.”) Gdybym miał w życiu więcej niż jeden semestr logiki pewnie napisałbym coś więcej, lecz moim zdaniem wystarczy uruchomić tzw. chłopski rozum, żeby przy odrobinie dobrej woli dostrzec, że pewne rzeczy się nie zgadzają.
Kolejna sprawa. Dlaczego ludzie mieli nie poznawać dobra i zła. Wyraźnie opisano, że dopiero kontakt z drzewem wiedzy dobrego i złego dał Adamowi i Ewie pojęcie o tych terminach. Do tamtej pory wiedział to tylko Bóg. Dla mnie to kolejny absurd. Mamy tu Szefa, który w pewnym miejscu umieszcza dwoje swoich podwładnych i daje im do dyspozycji zamieszkujące to miejsce inne istoty i cały dobytek. Mówi czujcie się tu jak u siebie i panujcie nad ziemią, roślinami, zwierzętami etc. Ludzie mają całkowicie wolną rękę i żadnych reguł, które kierują ich czynami. Idzie sobie taki pan Adam, patrzy a tu króliczek; bach króliczka z kopa i szybuje sobie zwierzątko pod niebiosa. Och! Czy zrobiłem coś złego? Nie. Takiego problemu nie ma, bo Adaś nie wie co jest dobre a co złe. Gdyby ludzie nie posiadali moralności (bo wiedza jak należy postępować to znajomość dobra i zła) i powiedzmy, że nigdy nie opuścili Raju jak wyglądał by dzisiejszy świat. A tak przecież zgodnie z planem Jehowy miał on wyglądać. Co byłoby wyznacznikiem postępowania człowieka i czym różniłby się on od zwierząt, które jak wiadomo etyką się nie kierują. Druga rzecz. Bóg zabronił jeść z pewnego drzewa, bo czekała za to kara. Ludzie nie wiedzieli, że złamanie boskiego zakazu jest złem. Nie wiedzieli że śmierć jest zła i złe jest rodzenie w bólach dzieci, które przez resztę świata będą cierpieć za błędy pierwszych ludzi. A może Bogu zależało na maszynach bez moralnego kręgosłupa, automatach które wypełniają wszelkie rozkazy nie dlatego, że są one słuszne i potrzebne ale dlatego, że tak chce despota, który je wydaje. To też chyba nie tak, skoro niby mieliśmy wolną wolę. Tu też jest pies pogrzebany, bo w tym pierwszym zakazie nie chodziło o nic innego, tylko o sprawdzenie lojalności i bezwarunkowego oddania. To będzie także ulubiona metoda w przyszłości. Kiedy mówimy dziecku nie dotykaj tego gorącego czajnika, to nie jest to kaprys ale słuszne działanie dla dobra dziecka. Co można powiedzieć o Kimś, kto nakazuje ojcu zabić własnego syna tylko po to aby sprawdzić, czy ten jest do tego zdolny, a jako jedno z najważniejszych praw podaje przy tym zakaz zabijania.
[W tym miejscu ciekawa dygresja. W jednej z publikacji Świadków Jehowy znalazłem ciekawe tłumaczenie zdania dotyczącego zakazu jedzenia z drzewa wiadomości dobra i zła. Otóż nie chodziło tu, zdaniem Jehowitów, o poznanie dobra i zła tylko o to, że ludzie poprzez ten czyn targnęli się na suwerenną władzę Boga i jego prawo do decydowania o tym co jest dobre a co złe. (sic!) Nie mogę się pohamować od kolejnej mikrodygresji. To tak, jakby powiedzieć, że w zdaniu „Pies siedzi na dupie.” nie chodziło o to, że pies siedzi na dupie, tylko że kot nasrał na dywan.]
No i wydawać by się mogło, że na razie wiemy na czym stoimy. Ludzi dostali nakaz eksmisji i musieli radzić sobie sami. Spokojnie sobie żyli uprawiali ziemię i w bólach rodzili dzieci, aż tu nagle Bóg się znowu zdenerwował. Postanowił bowiem Jehowa zniszczyć wszystko co jest na Ziemi: ludzi, zwierzęta itp. Pamiętamy z pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju, że „Bóg wiedział, że to było dobre”(te słowa odnoszą się np. do zwierząt). Tak więc Bóg postanawia unicestwić na Ziemi dobro, gdyż „żałuje, że je uczynił”. Stosując odpowiedzialność zbiorową, jak hitlerowcy, chce zabić niczemu winne zwierzaki i ludzi, którzy zgodnie z zasadami statystyki nie wszyscy musieli być grzeszni. I tutaj znowu zmienia zdanie, gdyż postanawia ocalić rodzinę Noego. Istna paranoja. Czy takie zachowanie nie świadczy aby o niezrównoważeniu psychicznym – chyba, że przyjmiemy tezę o całkowitej nieadekwatności oceny moralnej Boga w kategoriach nam znanych. Tylko dlaczego niby zostaliśmy stworzeni na Jego podobieństwo. W czym takim jesteśmy do Niego podobni. Być może emocjonalna niestałość tak zwanego Jehowy to klucz do jego poznania. Zabijanie niewinnych i pastwienie się nad żywymi, kaprysy, ciągłe zmiany decyzji – te cechy najlepiej kształtują inną istotę – Człowieka . Poza tym, gdyby Bóg wiedział, że będzie chciał zniszczyć życie na Ziemi, to po co je stworzył. Tak sobie teraz myślę, że wszystko to potwierdza myśl jakoby jedynym Bogiem jakiego znamy był Człowiek, co do istnienia którego nie mamy wątpliwości, o czym pisaliśmy w pierwszym wykładzie.
Myślę że współcześni chrześcijanie, nawet jeśli czytają Biblię, traktują prawdy wiary w pewien osobliwy sposób. Jest niby ta Biblia, ale liczy się co innego. Katolicy są chyba pod tym względem najweselsi bo oryginalny tekst posiada objaśniające przypisy, które nie pozostawiają wiele miejsca dla własnych domysłów. Nie trzeba czytać Biblii wystarczą „didaskalia”. Są specjalne publikacje, wykładnia, interpretacja. Jeśli prawda w Piśmie byłaby jasna jak Słońce to nie byłoby tyle odłamów chrześcijan. Tak więc nawet lektura tekstu nie zagraża religii bo coś w mózgu się blokuje i następuje automatyczna korekta i dopasowanie do obowiązującego schematu.

III.
Powiadano wam: „błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli”. Kiedy wydawało się wam, że już znacie prawdę przychodzili inni mówiąc, że jest ona kłamstwem a prawdę mówią tylko oni. Kiedy zgodziliście się z jakąś grupą, ona mówiła: „trwaj wiernie przy tym czego cię nauczono”. Szedłeś jak zwierzę na rzeź. Umierałeś za wiarę. Umierałeś na rozkaz  psychopaty, który nie zawahałby się podpalić całego świat w imię swego boga.
Teraz nadchodzi godzina zmiany. Pora jasno sobie powiedzieć, że ostateczna prawda być może nie istnieje, a nawet jeżeli tak jest, to jesteśmy zbyt mali aby ją poznać. Niech będzie pozdrowiony ten, który nie chce wierzyć w cokolwiek lub we wszystko, on bowiem jest mądry, gdyż przyjęcie jednego fałszywego zdania to fundament każdego kłamstwa. Nie zakładaj niczego z góry. Prawdą jest, że bogowie są lub, że ich nie ma. Być może rzeczywistość jest taka, jaką się wydaje przedstawiać a być może inna. Te zdanie są prawdziwe. Tego możesz się trzymać, kiedy będą cię dręczyli na torturach.
Nazwą nas tchórzami, relatywistami, ludźmi bez czci i wiary. Czy jest aktem odwagi oddawać cześć istocie, której nigdy nie doświadczyliśmy w nadziei na lepszą przyszłość lub ze strachu przed piekłem lub inną karą, dlatego że tak mówią inni ludzie? A być może odważny jest ten, kto bez względu na konsekwencje podąża samotnie przez dzikie pustkowie, aby przekonać się co znajduje się za horyzontem.
Postawmy na jednej szali wiarę i ufność a na drugiej zwątpienie. Gdzie byśmy byli nie kwestionując tego, że Ziemia jest płaska? Jak wyglądała by nasza planeta, gdyby każde nowe pokolenie nie zadawało kłopotliwych pytań staremu pokoleniu? Nasz gatunek, czy to się komuś podoba, czy nie, wypadł poza status quo naturalnego porządku jakim rządzą się zwierzęta i rośliny. Nie wiemy jak to się dzieje ale odczuwamy wewnętrzną presję w dążeniu do rzeczy nowych. To oznacza rozwój i odkrywanie nowego terytorium, co często wiąże się z niszczeniem tego, co stanie na naszej drodze. Być może jest to złe. Rozwój i postęp oznacza także lepszą wiedzę o tym co było. Nasza pamięć powiększała się dzięki zwojom papirusu, kilometrom bibliotecznych półek i trylionom jedynek i zer we wnętrzach maszyn. Jeżeli jedynym zadaniem człowieka byłoby utrzymywanie się przy życiu i recytowanie starych i niezrozumiałych zaklęć, nasza historia znana byłaby kilku uczonym mędrcom zamkniętym w wysokich, kamiennych wieżach.
Wiedza trafiała i nadal trafia do rzeszy ludzi ponieważ znaleźli się tacy, którzy mieli odwagę wypowiedzieć posłuszeństwo odwiecznemu, boskiemu porządkowi. Potrafimy tworzyć rzeczy, które kiedyś czynili tylko bogowie. I nie jest to jeszcze koniec.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.alwaysdrunk.pun.pl www.4x4kalisz.pun.pl www.straz112-998.pun.pl www.piotker-mu.pun.pl www.tirrok1.pun.pl