Rzeczpospolita Alternatywna

Radogród


#1 2015-09-18 20:55:15

Nivca

Administrator

Zarejestrowany: 2014-01-13
Posty: 31
Punktów :   

Tumunzahar

Wetożka miał dziwny sen. Wydawało mu się, że płynie żaglowcem po bezkresnym oceanie. Wody nie marszczył choćby najlżejszy powiew wiatru a pomimo to żagle były wydęte a statek mknął jak na skrzydłach. Z ogromną szybkością zbliżał się do horyzontu, gdzie majaczyła wielka zielonkawa plama powiększająca się z ogromną prędkością. Z oddali dochodziły niezrozumiałe odgłosy. Suche trzaski, miarowe piski i jakby ludzkie głosy.
-Wdrożono awaryjną procedurę wybudzania w komorach numer pięć, sześć, siedem. - Beznamiętnie wyrecytował dźwięczący kobiecy głos, w tle którego słychać było głośne dźwięki pulsującego alarmu.
-Wyłącz to gówno, bo ocipieć idzie. - Stwierdził chrapliwy męski głos. Za chwilę słychać było głuche odgłosy.
-Uprasza się osoby przebywające w przedziale kriogenicznym Beta o zaprzestania niszczenia wyposażenia. Uszkodzenia mogą zakłócić pracę... Kobieta urwała nagle i zapanowała cisza.
Teraz dopiero Wetożka zdał sobie sprawę, że wpatruje się w sufit. Usiłował się podnieść ale było to wyzwanie ponad jego siły. Był tylko w stanie odwrócić głowę. Wzrok bardzo powoli nabierał ostrości. Zobaczył dwóch chudych mężczyzn ubranych w niebieskie kombinezony. Stali przy „lodówce”, w której leżała naga kobieta. Jeden z osobników wyrwał jej z ust przewód intubacyjny i bezceremonialnie wyciągnął ją za włosy, tak że mlaśnięciem uderzyła o podłogę.
-Całkiem niezła. Może najpierw trochę sobie poużywamy? - Stwierdził jeden z mężczyzn.
-Wiesz, że ON tego nie pochwala. Jakby się dowiedział wpadł by w szał i po nas. Widziałeś jak załatwił tego Kornijczyka.
-Nikt się przecież nie dowie.
-Ja nie będę ryzykował. Kazał nam przynieść mięso. Ludzie są głodni. - Mężczyzna wyciągnął z kieszeni błyszczący przedmiot i wbił go kobiecie w klatkę piersiową. Na podłodze pojawiła się szybko powiększająca się plama krwi.
-Zajmijmy się lepiej teraz tym wielkim. Zobacz jak się gramoli. Jakby się wybudził to mielibyśmy ciepło.
-Słuszna uwaga. Widzę, że zaczynasz myśleć głową zamiast kutasem. Ogólnie to lepiej byłoby ich oprawiać jak śpią.
-Tylko powiedz mi, jakbyś strzaskał pokrywę z plazu. Trzeba ich budzić, bo inaczej system nie otworzy komory. 
Wetożka widział już całkiem wyraźnie. Dwóch gości w kombinezonach podeszło do kolejnej lodówki, gdzie rozpoznał atletyczne ciało swojego druha. Albrecht przebierał w powietrzu rękami jakby usiłował złapać coś, co pomogło by mu podźwignąć się. Mężczyzna przystawił nóż do szyi ofiary z zamiarem wykonania pięknego szerokiego nacięcia. Mięso lepiej smakowało jak ofiara się wykrwawiła. W tym momencie na dłoni dzierżącej nóż zacisnęła się stalowa prawica Albrechta. Niedoszły oprawca wpadł w panikę. Nie mógł się wyszarpnąć i wolną ręką z całych sił okładał swój niedoszły obiad. Pomimo tego uścisk nie słabnął lecz stawał się coraz silniejszy. Drugi z mężczyzn postanowił nie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Zadziałał mechanizm ucieczki. Pobiegł do wyjścia. Na nieszczęście dla niego poślizgnął się na świeżej krwi, która wypłynęła z ciała młodej kobiety. Upadł i uderzając głową o panel sterowania komory stracił przytomność. Albrecht zmiażdżył napastnikowi kości śródręcza, przez co ten zaczął się nieziemsko wydzierać. Ciszę otoczeniu przywróciła druga ręka mocarza, która zacisnęła się na tchawicy.
Dobrą chwilę zajęło Albrechtowi i Wetożce pozbieranie się do kupy. W normalnych okolicznościach powrót, po hibernacji, do pełnej sprawności zajmował kilka godzin. Nie mieli tyle czasu. Nie bez pewnego zawahania obudzili również Halbrosa. Ostatecznie dzięki swoim „dziwnym” zdolnościom mógł się przydać. W przedziale znaleźli niebieskie kombinezony i buty. Poza tym spora ilość środków łagodzących dolegliwości po wybudzeniu. Pomimo znajdujących się na opakowaniu, wyraźnych ostrzeżeń przed przedawkowaniem, zażyli po pełnej garści, co od razu postawiło ich na nogi. Postanowili opuścić przedział kriogeniczny Beta. Pomieszczenie było spore. Mieściło się tam kilkadziesiąt komór. Praktycznie wszystkie było otwarte. Brunatne ślady na podłodze i wyposażeniu wskazywały, że właściciele nie skończyli najlepiej.
***
Zanim wyszli z przedziału z lodówkami chcieli zasięgnąć języka u mężczyzny, który zajebał się w baniak i teraz leżał jak wór na podłodze. Niestety, nie dało się go wybudzić standardowymi metodami, takimi jak strzały z liścia, czy kujawiaczki pod żebra. Ponieważ jednak nie można było wykluczyć, że jegomość kiedyś powróci do świadomości, zgodnie postanowili, że należy go pozbawić jego nic nie wartego, podłego życia. Z wielką wprawą i zadowoleniem Wetożka użył zdobycznego noża.
-Musiałeś go tak zmasakrować. - Wyraził swe wątpliwości Albrecht.
-Nie mogłem sobie jakoś odmówić a poza tym, jak go znajdą jego kumple to będą wiedzieli, że nie mają do czynienia z jakimiś ciotami. Takie coś obniża morale.
-Po namyśle muszę ci przyznać rację zwyrodnialcze.
Pomogli Halbrosowi założyć kombinezon. Serrantczyk jeszcze się nic nie odzywał ale mógł już poruszać się o własnych siłach. Pociągnęli korytarzem i dotarli do klatki schodowej. Drogę wskazywał Halbros, który w tylko sobie wiadomy sposób potrafił wiele „wyczuć”. W przeszłości już zdarzało się, że jego szósty zmysł wybawiał ich z opresji. Postanowili więc zaufać mu i tym razem. Dotarli na jeden z niższych pokładów. Drzwi do jednego z pomieszczeń miały uszkodzony panel i były zablokowane w środkowym położeniu. Przecisnęli się do środka, po czym Albrecht z niemałym trudem zasunął gródź. Pomieszczenie było magazynem, o czym zresztą świadczył napis na drzwiach MAGAZYN NR 7. Regały piętrzyły się do sufitu a na nich umocowane były opisane szuflady. Przejrzeli rzeczy pobieżnie, ale wszędzie były jakieś części mechaniczne lub elektronika. Żadnego jedzenia.
-Ktoś mi powie, co tu się kurwa dzieje? - Halbros odzyskał mowę.
-Lecieliśmy statkiem Ragnara z Nowego Danzig. To raczej nie jest ten statek. - Bez przekonania stwierdził Wetożka.
-Gratuluję bystrości. - Ironizował Albrecht. - Z tego co kojarzę to jednostka typu Dromader. Kiedyś były na wyposażeniu Floty Federacji Terytoriów Zewnętrznych. Po wycofaniu ze służby demontowano na nich uzbrojenie i sprzedawano za niewielkie pieniądze prywatnym firmom. Jeśli chodzi o nas to weszliśmy do lodówy u Ragnara a budzimy się na Dromaderze. Poza tym samo przebudzenie ma dosyć ciekawy przebieg, bo o mało co nie staliśmy się posiłkiem dla bandy kanibali.
-Myślę, że jest co najmniej kilka racjonalnych teorii na temat tego, dlaczego nasze komory kriogeniczne z zawartością nas samych, zostały przemieszczone pomiędzy statkami ale siedząc tutaj niewiele się dowiemy. Co się tyczy faktu panującego tu kanibalizmu to wydaje mi się, że jedynym wytłumaczeniem jest jakaś poważna awaria. - Zastanawiał się Wetożka.
-Awarie na statkach zdarzają się a mimo to ja nie słyszałem o sytuacjach aby jedna część załogi zjadała pozostałą. Lodówki przecież tu działają, więc nasi kanibale mogliby poddać się hibernacji. - Kontrargumentował Albrecht.
-Patrzcie tu jest panel systemu. - Halbros stał obok zamontowanego w ścianie niewielkiego monitora.
-Korzystanie z terminala może być zauważone przez inne osoby na statku. - Powiedział Wetożka.
-Z pewnością masz rację ale może czegoś się dowiemy. - Halbros dotknął plazowej powłoki i ekran zamigotał rzędami cyfr i symboli graficznych. Wybrał menu „wiadomości ogólne” i zaraz odezwała się „kobieta.”
=Okręt Federacji Terytoriów Zewnętrznych. Nazwa kodowa – Tumunzahar. Klasa – Dromader 12.1. Jednostka macierzysta – OSK Tutmosis. Uzbrojenie – brak danych. Załoga – brak danych.
-Podaj nazwę lokalizacji docelowej.
=Brak lokalizacji docelowej. Dryf na kursie 214.29.265.
-Wcześniejsza lokalizacja docelowa.
=Niepodległe Terytorium Olimpus na Marsie.
-Dlaczego już nie lecimy na Marsa.
=Nieprawidłowy parametr zapytania.
-Przyczyna zmiany lokalizacji docelowej z „Niepodległe Terytorium Olimpus” na „brak lokalizacji”.
=Awaria systemu sterowania. Brak możliwości wykonywania manewrów.
-Awaria systemu sterowania. Podaj szczegóły.
=Przyczyna nie znana. Brak połączenia z blokiem napędu.
-Podaj lokalizację członków załogi.
=Nie wykrywam na pokładzie indywidualnych lokalizatorów osobowych.
-Nie możesz inaczej namierzać ludzi.
=Nieprawidłowy parametr zapytania.
-Podaj statystykę dotyczącą komór kriogenicznych.
=Ogólna liczba – 1500. Nieczynne – 57. Hibernacja w trakcie przebiegu – 878. Pozostałe komory puste.
-Komory puste. Wyświetl historię przebiegu wybudzania.
Komputer wyświetlił tabelę z podaniem czasu i trybu przerwania hibernacji w poszczególnych komorach.
-Zobaczcie. To ciekawe. - Analizował dane Halbros. - 60 dni temu mamy pierwszą aktywność. 25 osób – wybudzenie programowane. Potem zaczynają się same „awaryjne”. Ostatnie 4 to my i ta dupa. Teraz już zresztą martwa.
-Czekaj, czekaj. - Wetożka zainteresował się tabelą. - Jak cofamy się w czasie, to mamy maksymalnie 3 awaryjne przerwania hibernacji dziennie. Zwykle po jednym. Tutaj, 56 dni temu jest masówka 130 osób - „awaryjne” w ciągu kilku godzin. I jeszcze jedna ciekawostka. 55 dni temu – 1 osoba „wybudzenie – przyczyna niesklasyfikowana”. Co to jest kurwa: „przyczyna niesklasyfikowana”?
-Nie spotkałem się z czymś takim. -Zadumał się Albrecht. -To może być jakaś spina w samym systemie. Jakby nie patrzeć to stara jednostka. Jeżeli chodzi o napędy, Dromadery są praktycznie nie do zajebania. Powolne ale niezawodne. Flota je wycofała, bo nie opłacało się przeprowadzać remontów wewnętrznego wyposażenia. Sami widzicie jaki tu wszędzie jest syf. Nowym właścicielem stawał się ktoś, kto nie miał wystarczająco kredytów na nowoczesny statek. Tym bardziej nie opłacałby mu się przeprowadzać remontu.
-Podaj czas zmiany lokalizacji docelowej. - Halbros dotknął ekranu.
=56 dni temu.
-Nagranie wizyjne 56 dni temu.
=Odmowa dostępu. Brak uprawnień.
-Coś musiało się tu konkretnie wypierdolić w tym czasie. -Filozoficznie stwierdził Wetożka.
Usiedli na podłodze i oparli się plecami o ścianę. Środki pobudzające powoli przestawały działać. Nie po raz pierwszy nasi bohaterowie znajdowali się w kropce.
=Wzywam magazyn nr 7!... Magazyn nr 7! Jest tam kto? - Z panelu odezwał się tym razem męski głos.
***
Wetożka szturchnął Albrechta i spojrzał mu w oczy. Pytająco. Mocarz przez chwilę zastanawiał się. Spojrzał na zablokowane drzwi od „ich” magazynu jakby oceniał ile potrafią wytrzymać. Dał znak pozostałym aby się nie ujawniali. W końcu wstał i spojrzał w panel. Na ekranie widać było postać brodatego starszego mężczyzny oraz mniejszy wycinek ekranu, gdzie widać było twarz Albrechta.
-Chcę rozmawiać. -Dość sztywno stwierdził brodacz.
-No to rozmawiaj. -Bez emocji odparł Albrecht.
-Rozważaliśmy wasze żądania.
-Tak? -Albrecht nie chciał od razu zdradzać, że nie ma jebanego pojęcia o jakichkolwiek żądaniach. Brodacz musiał jednak wyczuć pewne zdziwienie u swego rozmówcy.
-Gdzie jest wasz przywódca?
-Mów dalej. Mam upoważnienie aby negocjować. -Blefował Albrecht.
-O czym ty mówisz?
-Chciałeś mówić to mów albo się rozłącz.
-Jestem kapitanem tego statku. Ty wiesz w ogóle co tu się dzieje?
-Tak wiem. Kilkoro ludzi na tym statku rozmiłowało się w daniach mięsnych ale uprzedzam cię połamiecie sobie na nas zęby. Nie jestem sam.
-Chwała niech będzie Świętej Kwadrze. -Brodaty kapitan wydawał się być szczerze zadowolony z tego, co usłyszał.
-Dobrze się czujesz? -Zdezorientowany pytał Albrecht.
-Myślałem, że wszystkich normalnych ludzi zeżarli. Jak wam udało się przed nimi umknąć?
-Może na początek krótko opowiesz mi co się tu dzieje.
-Oczywiście. No więc, jakby tu zacząć. Będzie już ze dwa, trzy lata, jak na Tytanie napierdalają się Ortokatolicy z Jupiteriańskimi Neoszyitami. To pewnie wiesz?
-No. Coś mi się obiło o uszy.
-Do niedawna cała ta wojenka raczej nie wymykała się poza pewne zdroworozsądkowe ramy. Wszystko dzięki temu, że Tytan, tak naprawdę kontrolowany był przez Międzyplanetarną Kompanię Surowcową a nie lokalne rządy. Kiedy okazało się, że koszty wydobycia, z powodu eskalacji konfliktu, zaczęły szybko rosnąć, Kompania wycofała się z Tytana. Wtedy rozpierducha zaczęła się na dobre. Oprócz religijnych fanatyków była i nadal tam jest spora grupa powiedzmy normalnych ludzi. Zresztą to nie istotne. Zaczęła się masowa emigracja do wewnętrznych Terytoriów i Enklaw. Na początku oczywiście wszyscy przywódcy pierdolili o humanitaryzmie i pomocy ofiarom wojny. Jak się okazało, że z Tytana napływają dziesiątki a potem setki tysięcy uchodźców to zdali sobie sprawę, że nie ma ich gdzie upchnąć. Wstrzymano oficjalne połączenia.
-No i?
-No i tu jest miejsce dla takich biznesmenów jak ja i moja załoga. Przewozimy tych nieszczęśników do lepszego świata. Oczywiście za drobną opłatą. Około dwóch miesięcy temu komputer nas obudziły bo zbliżaliśmy się do Marsa. Wszystko szło zgodnie z planem aż po pięciu dniach zaczęły się problemy.
-Bunt na pokładzie?
-Coś w tym stylu. Najpierw komputer poinformował nas o nieautoryzowanym wybudzeniu w jednej z komór kriogenicznych. Nie zwróciłem na to uwagi, bo Tumunzahar to stary zgrzyt i często tu się świecą jakieś kontrolki. Na drugi dzień znowu działo się coś dziwnego. System co chwila wypluwał alarmy o awaryjnych wybudzeniach w przedziałach kriogenicznych. Wysłałem tam dwóch swoich ludzi ale oni nie wrócili. Zamiast tego zaatakowała nas horda psychopatów. Myślę, że może ich być  sto do dwustu ludzi. Ich przywódca zwie się Eliaszem i twierdzi, że jest Pierwszą Inkarnacją Chrystusa Walecznego z Tytana. Zaspawaliśmy włazy do przedziałów dziobowych. Z kolei oni zniszczyli połączenia z blokiem napędowym.
-Idealny pat.
-My nie mamy dostępu do napędu podobnie jak oni są „ślepi i głusi”.
-Eliasz żądał od nas, abyśmy udali się na Ziemię. Chce osobiście rozmawiać z Papieżem aby ten ogłosił Krucjatę przeciwko Neoszyitom.
-No to czemu go tam nie zawieziesz?
-Myślę, że wcześniej by mnie zapierdolił jako niewiernego. Nie widziałeś tego szału w jego oczach. On pała żądzą mordu. Zabiłby mnie i moją załogę. Tego jestem pewien.
-W jaki sposób ci fanatycy wydostali się z lodówek przed terminem?
-Tego nie wiem. Eliasz twierdził, że zdarzył się cud. Anioł przybył i wybudził go. Potem on po kolei wybudził swych towarzyszy.
-Postanowiliście wziąć Ortokatolików głodem?
-No cóż taki był plan. Nikt z nas nie wziął pod uwagę, że zaczną się żywić innymi ludźmi. Teraz sytuacja jest taka, że kończy się nam paliwo. Jeżeli nic nie zrobimy to za kilka dni system zacznie powoli odłączać poszczególne podzespoły. Ostatni zostaną wyłączone systemy podtrzymywania życia i dupa. Zapanuje tu przyjemny chłód w okolicy zera absolutnego.
-Wydaje ci się, że znalazłeś jelenia, który uratuje ci dupę?
-Wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
-Powiedz mi zatem, skąd ja tu się wziąłem. Nie jestem pierdolonym emigrantem z Tytana!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.4x4kalisz.pun.pl www.piotker-mu.pun.pl www.kredyt-w-czestochowie.pun.pl www.tirrok1.pun.pl www.straz112-998.pun.pl